Święta, święta i po świętach....- pomimo tego, że były magiczne i na pewno niezapomniane- bo nasze pierwsze wspólne na swoim, to cieszę się, że się skończyły, bo gdzie by się nie poszło, wszędzie zastawione po brzegi stoły, uginające się od nadmiaru jedzenia, całymi dniami się siedziało i bezmyślnie obżerało- a teraz....- czuję się jak taki wieeeeelki pasibrzuch :O
mam trochę wyrzuty sumienia, bo tyle potów wylałam na tej siłowni i wystarczyło kilka dni, aby to zaprzepaścić grrrrr
Siłownio nadchodzę aaaaaaaaaaa :)
Trzeba powoli zacząć zmieniać opony zimowe, na letnie :)
A Wy jak się czujecie po tym kilkudniowym, wielkim obżarstwie ?