Kilka tygodni temu, gdy dodałam posta z nowymi włosami, którego
nazwałam „Nowa ja”, a w którym pisałam o zmianach jakie u
mnie nastąpiły, kilka z Was podejrzliwie to czytało i trafnie
spostrzegło, że zmiany, o których piszę nie do końca dotyczą
tylko zmian fryzury.... :P hehehe
Tytuł posta specjalnie był nieco tajemniczy i zmylający Was :P
Wiele z Was zdążyło już zauważyć, że mój wygląd z posta na post nieco się zmieniał - a więc nie ma dalej co ukrywać- radosną nowinę chcę wykrzyczeć
całemu światu- powoli przyzwyczajamy się do nowej roli w życiu - za 2 miesiące zostaniemy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie:)
I pomimo tego, że jak widać przytyłam już kilka kilo i w
większość ciuchów nie mogę się dopiąć, to najzwyczajniej w
świecie sprawia mi to radość- cieszą mnie teraz te wszystkie
dodatkowe kilogramy, które nazywamy z mężem naszymi kilogramami
szczęścia <3
Wiem, że nasza kruszynka zdrowo sobie rośnie i pomimo tego, że
przed snem często nie daje mi zasnąć, wiercąc się i kopiąc
mamusię, pomimo tego, że czasem źle się czuję, boli mnie
kręgosłup, miewam huśtawki nastrojów ( tak- wzruszona płaczę
nawet teraz pisząc tego posta), a skurcze łapiące nagle w łydki
wybudzają w środku nocy i nie dają dalej spać – śmiało mogę
stwierdzić, że jest to najpiękniejszy czas w naszym życiu :)