Pani jesień... ;)

Był to dla mnie ciężki, stresujący i zwariowany tydzień… dziewczyny nawet nie pytajcie jak to się stało, ale ja jednak zostałam tą kierowniczką…  to dłuuuuuga i zawiła historia…. Nie, nie wygryzłam poprzedniej dziewczyny hehehe do takiego typu osób na pewno nie należę- zrezygnowała i mi zaproponowano to stanowisko…

Jak to mój luby powiedział, głupia bym była, gdybym nie spróbowała, nie wykorzystała szansy, którą dają mi pod nos na tacy. Bo jak nie teraz, to kiedy??? . Jestem młoda, nie mam jeszcze dzieci, obowiązków, które odrywałyby mnie od rozwijania się, dodatkowych szkoleń, czy wyjazdów. Myślę, że jest to odpowiedni moment i rzeczywiście głupia bym była, gdybym nie spróbowała swoich sił…

Po ciężkich namysłach postanowiłam przyjąć ich propozycję i sprawdzić, na ile mnie stać, gdybym odmówiła, pewnie bym żałowała… zawsze to jakaś nowa wiedza, szansa na rozwój, nowe doświadczenie, szansa na sprawdzenie się w zupełnie nowej roli :) Później w CV od razu lepiej będzie to wyglądało, wyższe wykształcenie, stanowisko kierownicze… :)

A większa kasa też oczywiście się przyda, zwłaszcza teraz…. :)

Także jak już wspominałam, tydzień minął mi mega ciężko, tyle nowej wiedzy naładowano mi do głowy, że aż mi czacha dymi hehe :P nabrałam pełno nowych materiałów do domu, wszystkie ważne tabelki, raporty, analizy, procedury, standardy, które muszę przeanalizować po swojemu, wgryźć się w temat i ogarnąć to wszystko! Sądziłam, że większość z obowiązków kierownika znam, a jak się okazuje, to tylko mała część, a jeszcze więcej przede mną…

środę i czwartek miałam wolne, więc tonęłam w stercie notatek, kartek i tabelek…  poczułam się trochę znowu jak studentka, siedząc zawalona tym do 2 w nocy :P hehe 

Wczoraj prowadziłam swoje pierwsze zebranie kierownicze… bardzo to przeżywałam, było to dla mnie mega stresująca sytuacja, pomimo tego, że mam zgraną od ponad 4 lat ekipę :) Ale poszło gładko :)

Na pewno wiele jeszcze przede mną, muszę jeszcze się dużo nauczyć, w pewnych kwestiach podszkolić i wdrożyć w to wszystko….

 Pocieszam się myślą, że wszystkie te procedury, standardy stworzył człowiek, dla drugiego człowieka, także wszystko jest na pewno do przejścia… potrzeba na to tylko trochę czasu :)

Musi być dobrze :) Trzymajcie kciuki kochani, żebym się wykazała ! :)

Jeśli chodzi o zestaw, to taki zwyklak... woskowane, bordowe rurki (tak, tak mimo wszystko to jest bordo, aparat zniekształcał w tym dniu kolory jak szalony!), jeansowa koszula, która już była, spodnie zresztą też, wygodne workery i futrzak-idealnie uzupełniający całość :) Czyli zwyklak, w którym chodzę na co dzień :)

Spodnie- Cropp

Koszula jeansowa- Tally Weijl

Futrzak, torebka- House

Workery- butik prywatny

Sesja też robiona była na szybko, swoją drogą aparat w tym dniu płatał nam niezłego figla :/ jedne zdjęcia wychodziły blade, drugie niebieskie, inne nasycone, pełne pięknych kolorów :P hehe w tym tygodniu chodziłam zestresowana i zła jak osa, więc nawet to potrafiło nieźle mnie rozjuszyć :/ poza tym godzina 16, a już powoli ciemno zaczyna się robić,  nawet normalnych i porządnych zdjęć nie można porobić, tylko na szybko, aparat już nie łapie ostrości i ostateczne efekty są, jakie widać...grrrr:/

 bez kija- nie podchodź :P hahaha :P